Nikt nie wiedział kim jest, skąd pochodzi ani jaki ma zamiar.Jasno Kryształowa grzywa zasłaniała jego oczy.Włosy miał jakowo białe, zarazem delikatnie zółte, bląd.Nie wiadomo z jakiej perspektywy ani jakiej pozycji patrzeć by ujżeć jakże prawdziwy kolor.Na sobie nosił płaszcz, czarny jak obydian.Może i ciemniejszo-fioletowy niż obsydian.Kaptur zasłaniał mu resztę twarzy.Delikatnie nacisnął klamkę od drzwi małej karczmy.Próbował to zrobić po cichu, przemknąć, wykonać i odejść.Lecz dobry słuch barmanów i innych przesiadujących nie dał się zwieść.Wielu się odwróciło, lecz z przerażeniem zwróciło wzrok w inną stronę.Tajemniczy podróżnik podszedł do jednego z pracowników, wyciągnął małą kartkę z kieszeni, która była pognieciona i widać było, że wiele razy była składana.Napisane na niej było małym druczkiem:
-Dean, złoś się do karczmy ,,Życzeń" aby uzyskać zdobyczy.
Barman przeczytał, i objął całego podróżnika wzrokiem. -Dean, tak?Więc to ty jesteś tym synem Derionosa? Chodź za mną - rzucił przeciętnej wielkości, oraz postury mężczyzna z lekko chropowatą, lecz przystrzyżoną brodą. Ruszyli za zaplecze.Dean się nie spieszył, lecz Barman tak.Otworzył ogromne drzwi prowadzące do spiżarni.Był tam, jakby jednym słowem ująć "burdel".Wszędzie kurz i malaria.W jednym z kątów tych "przytulnych" 4 ścian stała lodówka.Krótko brody wyjął z fartucha klucz, i otworzył. -Masz to, czego chcesz.A teraz zabieraj się stąd. Dean włożył rękę głęboko do lodówki, i wyjął butlę z niebieskim płynem. -Krew smoka...nareszcie!-Szepnął Dean, po czym wyjął zza pasa sztylet. -Dzięki, a teraz...nikt się o tym nie dowie, że nasz Dean ma smoczą krew...-Po czym białowłosy zamachnął się na barmana.Ten odskoczył w ostatniej chwili. -Dobrze unikasz jak na takiego nie przyzwoitego grubasa.Jak cię zwą?-Wykrzyknął Dean. Ten mu nic nie odpowiedział.Uklęknął na ziemię, po czym zaczął się świecić.Pojawiły się na całym ciele barmana łuski, wyrosły z jego dłoni pazury, i przybrał kolor niebieski.Po chwili wyrosły mu z plecy skrzydła. -Więc nie myliłem się..i tak zginiesz marnie, jak twój ojciec smok.Pomściłem swojego ojca, więc teraz ty będziesz chciał pomścić swojego.Mogłem wcześniej zaatakować.-Powiedział zachrypniętym głosem Dean. Syn smoka niebieskiego, który zabił Derionosa ryknął, i zaatakował pazurami.Dean żwawo unikał ich z każdym podskokiem, unikiem i schyleniem się towarzyszyły im krzyki ludzi, którzy niewiedzieli co się dzieję, gdyż słyszeli odgłosy walki, i czuli niebezpieczeństwo.
Ciągle piszę, za niedługo będę dodawał nowe części.
|